niedziela, 4 lipca 2021

Semestr 0 Turystycznej Szkoły Weekendowej "Na Azymut"

Wiosną, biorąc pod uwagę sytuację, która panowała jesienią i w zimie w naszym kraju, postanowiliśmy odbudować i wzmocnić odporność dzieci. A nic tak nie hartuje, jak górskie wędrówki!!! 


Odbyły się trzy, w których wzięło udział 20 uczestników. Pierwszy cel to Góra Borowa - najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich. Drugim celem było zobaczenie Rudaw Janowickich i wspięcie się na Sokoliki i Krzyżną Górę. Ostatni cel to dotarcie w Góry Złote i odkrycie kopalni w Złotym Stoku. Wszystkie cele zostały zrealizowane!!!! 


A dzięki wyprawom, nasi mali zdobywcy wzbogacili się o ponad 20 odznak PTTK: 
- 9 Dziecięcych Odznak Turystycznych 
- 4 odznaki Tropiciel Przyrody w stopniu brązowym 
- 1 odznakę Turysta Przyrodnik w stopniu popularnym 
- 7 Górskich Odznak Turystycznych w stopniu popularnym
- 2 odznaki Siedmiomilowe Buty w stopniu srebrnym 
- 15 uczestników dostało też odznakę jubileuszową 70-lecie PTTK 
Kolejne odznaki są w zasięgu ręki 😁

Wyprawy te stanowiły semestr 0 tworzącej się po wakacjach Turystycznej Szkoły Weekendowej "Na Azymut". Cenne materiały zostały zebrane, a uczestnicy wypraw mogą liczyć na otrzymanie indeksu od ręki!!!


Tak więc powoli przygotowujemy się do otwarcia zapisów na Semestr 1 Turystycznej Szkoły Weekendowej. Szykujcie się, będzie ciekawie!!!





Michał Pałamarz-Podgórny

wtorek, 1 czerwca 2021

Aurea mediocritas w nauce

Z okazji Dnia Dziecka! Prezent! Rodzicu - przeczytaj, pomyśl, czy można wybrać taką formę nauki, aby Twoje dziecko każdego dnia było szczęśliwe, a jednocześnie się uczyło... Może tak być!


Nauka w szkole versus edukacja domowa. Starcie Numer 999... Od kiedy w Polsce funkcjonuje edukacja domowa? Od średniowiecza... Tak naprawdę aż do XX wieku dzieci bardziej zamożnych rodziców pobierały nauki w domu, chłopcy kontynuowali naukę w szkołach wyższych. Obecnie zarówno forma nauczania dzieci w domu przez rodziców, jak i przez nauczycieli w szkole, mają swoich zwolenników, jak i przeciwników. Obie formy zresztą mają wiele plusów, jak i minusów. Powstają kolejne książki, pisane na podstawie doświadczeń rodziców, którzy zdecydowali się na edukację domową... Czy można znaleźć złoty środek?


Zarzut 1 - w ED brak planu, w szkole przeładowany program...

Jednym z zarzutów wysuwanych wobec edukacji domowej był i jest brak konkretnego planu i programu nauczania. Szkoła daje uczniom plan zajęć, zaś podczas nauki w domu wszystko zależy od czasu rodziców. Raz go mają więcej, raz mniej. To się oczywiście tyczy głównie dzieci młodszych, bowiem starsi uczniowie sami muszą dobrze rozplanować swój dzień. Jako doświadczony nauczyciel nauki wczesnoszkolnej, chciałbym poruszyć krótko ten temat - jak można zorganizować naukę dla dzieci w klasach 1-3, aby jednocześnie dać im jeszcze radość z dzieciństwa, pomóc w rozwoju, ukształtować chęć zdobywania wiedzy oraz umiejętności, jak również realizacji własnych pasji.


Pandemia i nauka zdalna przyczyniły się do tego, że coraz więcej rodziców zaczęło się interesować edukacją domową. Odkrywają oni, że zamiast 4-5 godzin nauki dziennie w szkole, ten sam program nauczania, można spokojnie zrealizować w 2-3 godziny, po czym uczeń ma więcej czasu np. na wyjście na świeże powietrze. Oczywistym jest fakt, że nauka indywidualna bądź w niewielkiej liczbie uczniów jest efektywniejsza. W szkole lekcje często "przelewają się przez palce"... A to trzeba zrobić pogawędkę, zdyscyplinować klasę, a z 45 minut lekcji, realnego czasu wykorzystanego na naukę zostaje 25.

MEiN daje nam konkretne narzędzie - podstawę programową, którą uczeń danej klasy powinien opanować. Szkoły przyjazne edukacji domowej mają też swoje własne doświadczenia oraz programy, które mają pomóc rodzicom przygotować dzieci do egzaminów, które muszą zaliczyć, aby zdać do kolejnej klasy.

Jak to wszystko połączyć? Odpowiedź - stworzyć kilkuosobową grupę dzieci, które pod opieką wykwalifikowanego nauczyciela będą zdobywały wiedzę. Znając podstawę programową, mając doświadczenie wyniesione ze szkoły - będzie on wiedział, czy dany program nauczania jest dobry dla tego konkretnego ucznia, czy też dla grupy uczniów. Plan dnia, jak i plan tygodnia można zorganizować w ten sposób, aby znalazł się czas zarówno na naukę, sport, odkrywanie oraz rozwijanie pasji, jak również na zabawę.

Zarzut 2 - w szkole za dużo uczniów, w ED brak kolegów i koleżanek...

Gdy rozmawiałem kilka lat temu z rodzicami chłopca, który był w edukacji domowej, potwierdzili oni, że jednym z największych zarzutów tej formy edukacji jest to, że dzieci nie mają kontaktu z rówieśnikami. Oni znaleźli na to sposób - zajęcia dodatkowe po lekcjach. Fakt - szkoła daje możliwość przebywania wśród rówieśników. Ale - są to zazwyczaj rówieśnicy przypadkowi, którzy akurat znaleźli się w tej samej klasie. Zawsze znajdzie się uczeń, który w danej grupie nie znajdzie prawdziwej przyjaźni... Konflikty w szkole? Tak, są potrzebne. Dzieci też muszą się nauczyć, początkowo wspomagani przez nauczycieli, rozwiązywać różnego rodzaju konflikty i nieporozumienia. To też jest ważne w kształtowaniu ich charakteru. W indywidualnej edukacji domowej te konflikty to zazwyczaj sprzeczki z rodzeństwem oraz z... rodzicami. Często się jednak zdarza, że są konflikty, czy też problemy, których nauczyciel w szkole nie jest w stanie rozwiązać. A do szkoły dziecko musi chodzić. Często się zdarza, że w 1 klasie uczeń z wielką radością idzie do szkoły, by w klasie 2 lub 3 stwierdzić, że trochę lubi szkołę. Aha!!! W tym momencie powinna zapalić się lampka - dlaczego? Często odpowiedzią na to jest słaba relacja koleżeńska.

Jak to połączyć? Odpowiedź - stworzyć kilkuosobową grupę dzieci, które pod opieką doświadczonego pedagoga będą rozwijać umiejętności społeczne. Dzieci nie będą jednocześnie przymuszone przez system być w szkole, a rodzice usprawiedliwiać każdą nieobecność. Może jest słabszy dzień? A może był jakiś konflikt, który warto rozwiązać podczas indywidualnego spotkania dwóch uczniów podczas wspólnej zabawy? Nauka w kilkuosobowej grupie daje możliwość zawarcia przyjaźni, jak i nauki relacji społecznych.

Zarzut 3 - w ED ciężko jest uczyć własne dzieci, w szkole nauczycielom brak podejścia indywidualnego...

Jest wielu nauczycieli, którzy z misją podchodzą do swoich uczniów. Jednakże mając ich ponad 20 w klasie...nie są w stanie każdemu z nich poświęcić tyle samo czasu. Najczęściej otrzymują go ci uczniowie, którzy są "niegrzeczni" i zwracają na siebie uwagę, jak i ci, którzy nadmiernie o tę uwagę się dopominają, często przychodząc do nauczyciela. Oprócz nich są uczniowie spokojni, uchodzący za grzecznych, którzy niby sobie radzą... A tak naprawdę nie wiedzą oni, jak się przebić. Nauka zdalna w domu? Wielu rodzicom dała w kość!! Wielu z nich się przekonało, że edukacja domowa nie jest dla nich, bowiem nie są w stanie w domu "zmusić" dziecka do nauki. Nieustanne przypominanie o lekcji, zaganianie przed komputer, czy też do biurka, a w międzyczasie własne obowiązki. Dla wielu osób to za dużo. Nie bez przyczyny powiadają, że najtrudniej jest uczyć własne dziecko...


Jak to połączyć? Odpowiedź - stworzyć kilkuosobową grupę dzieci, które pod opieką doświadczonego nauczyciela, a jednocześnie doświadczonego rodzica, będą traktowane w sposób indywidualny. Każde dziecko potrzebuje uwagi, potrzebuje czuć, że jego nauczyciel, jego mentor jest z nim, pomaga mu, że może na niego liczyć...

Nie poruszę tu wszystkich zarzutów, jak i dobrych stron obu form nauki dostępnych obecnie w Polsce. Jest wiele artykułów, stron internetowych oraz książek, które warto przejrzeć, aby wybrać najlepszy model nauki dla swojego dziecka. Wielu pedagogów zapomina bowiem, że to formę nauki trzeba dostosować do dzieci, a nie odwrotnie. Oczywiście nie może też być mowy o "samowolce" i całkowitym decydowaniu przez dzieci, co chcą robić i czego chcą się uczyć. Nie codziennie w końcu jest Dzień Dziecka :) Jest wiele takich prób, jednakże i tak musi nad nimi czuwać nauczyciel.

Propozycja...

...jest taka: stworzenie w ramach edukacji domowej grupy uczniów w podobnym wieku, którzy wspólnie będą się uczyć, bawić, poznawać świat oraz rozwijać swoje pasje. Moim marzeniem jest stworzyć taki program nauki, dzięki któremu dzieci będą rozwijały się w swoim tempie, nie według z góry narzuconych wytycznych, jednocześnie ciesząc się dzieciństwem, sobą, jak i nauką poprzez zabawę. Jest to możliwe. Warto, aby rodzice sami zadali sobie pytanie - czy chcą całkowicie powierzyć swoje dziecko szkole, czy chcą wziąć na siebie całkowitą odpowiedzialność, czy też na zasadzie rozmowy z nauczycielem, podjąć próbę stworzenia planu rozwoju swojego dziecka tak, aby zdobyło konkretną wiedzę oraz nabyło konkretnych umiejętności.

Być może za jakiś czas powstanie taka szkoła.... Do tej pory jej kształt znajdował się w mojej głowie. Powoli nabierał konkretniejszej formy. A teraz powoli czas na jego realizację... Na razie w niewielkiej grupie. Być może z czasem powstanie druga, później trzecia... Zobaczymy!! Jeśli zainteresował Cię czytelniku ten krótki tekst, chciałbyś dowiedzieć się czegoś więcej, wyrazić swoje zdanie na poruszone tematy, wyślij proszę wiadomość: otojestem.mpp@gmail.com 

Michał Pałamarz-Podgórny

sobota, 2 stycznia 2021

Zdobądź szczyty i odznakę przypnij!

Rok 2020 kończymy z całkiem okazałym dorobkiem! Oczywiście zwiedzanie Polski oraz wędrówki po górach i lasach to chleb powszedni dla naszych dzieci od czasu ich narodzin, natomiast aby w przyszłości nie zabrakło im motywacji, w minionym roku zaczęliśmy zdobywać odznaki PTTK (Polskiego Towarzystwa Turystyczno Krajoznawczego).

Zdobyć, aby wiedzieć!

Jako, że zdobywanie większości odznak łączy się z wiekiem (każda ma regulamin), największym zeszłorocznym dorobkiem może pochwalić się 7-letni starszak. Najmłodsza 4-latka zdobyła na razie 3 odznaki:

- Dziecięcą Odznakę Turystyczną,

- Odznakę za Zdobycie Ślęży (w sumie była najmłodsza z naszej trójki, kiedy tego dokonała),

- Odznakę Jubileuszową 70-lecia PTTK.

Gromadzi również skrzętnie przebyte kilometry, aby zdobyć Siedmiomilowe Buty. Średniak, prawie 6-cio letni oprócz tych zdobytych przez siostrę, dołożył:


- Siedmiomilowe Buty w stopniu srebrnym,

- Tropiciel Przyrody w stopniu brązowym,

- Górską Odznakę Turystyczną W Góry w stopniu brązowym, zgromadziwszy 400% normy.

7-letni starszak do tych, które zdobył młodszy brat, dołożył jeszcze Tropiciela Przyrody w stopniu brązowym i wyrabia powoli normę na zdobycie Górskiej Odznaki Turystycznej w stopniu popularnym.

Tacie udało się dołożyć Górską Odznakę Turystyczną w stopniu małym brązowym, ale on akurat stwierdził, że ze względu na swój wiek, będzie zdobywał tylko te, które najtrudniej zdobyć... Czekamy też jeszcze na weryfikację Odznaki Familijnej Turystyczna Rodzinka.

Oczywiście, zdobywanie odznak dla samego ich zdobycia nie
jest wszystkim. Przede wszystkim chodzi o wyrabianie nawyku chodzenia po górach od najmłodszych lat, zmagania się w sposób cierpliwy z trudem, pokonywania nieprzewidzianych trudności... Dlatego też formę oraz wysokość zdobywania kolejnych szczytów należy dostosować do możliwości dziecka oraz jego wieku, aby miało satysfakcję zdobycia upragnionego celu! Przy okazji dzieci uczą się współpracy w górach, orientacji w terenie, mogą zdobyć wiedzę o przyrodzie (coraz więcej ciekawych plansz pojawia się na szlakach), czy też poznać nazwy pasm górskich oraz szczytów.

Zdobyć, aby iść naprzód!

Zdobywanie każdego kolejnego szczytu łączy się z tym, że trzeba wyruszyć kolejny raz, po raz kolejny podjąć wysiłek, wiedząc, że osiągnięcie szczytu niesie za sobą nagrodę.... Przede wszystkim satysfakcję (to u tych najstarszych). Dlatego też warto, aby dzieci widziały satysfakcję swoich rodziców ze zdobywanych szczytów oraz to, że nieraz mimo zmęczenia, podążają oni dalej. Wskazany jest dobry przykład, który idzie z góry... Zdobycie kolejnych szczytów to nie tylko ich "odhaczenie", to również danie sobie możliwości, że się tu wróci. Każdy wędrowiec kochający góry, ma swoje ulubione szlaki, swoje ulubione szczyty, w które chce wracać po to, aby powrócić do wspomnień, do ważnych w jego życiu chwil, czy też wyruszyć w poszukiwaniu refleksji. Każda kolejna wędrówka to krok naprzód, tak jak w życiu.

Dla tych, którzy rozpoczęli już swoje wędrówki oraz dla tych, którzy wahają się, czy ich dzieci są już gotowe, warto zacytować fragment z książki mojego promotora, profesora Krzysztofa Przecławskiego:

"Życie - to wędrowanie, spotkania i nawiązywanie dialogu. Być człowiekiem oznacza być <<w drodze>>, wędrować, być - w pewnym sensie - turystą. Wygnanie z Raju - Domu spokoju i szczęścia - stało się początkiem wędrówki w poszukiwaniu Raju utraconego. Kondycją człowieka, jego losem staje się wędrowanie, pielgrzymowanie. Tak więc być człowiekiem to znaczy być turystą. Przypomina nam o tym między innymi sam tytuł książki Gabriela Marcela <<Homo Viator>>. Żyjemy na tej Ziemi siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, czasem więcej, czasem mniej lat - a potem przechodzimy do Nowego Życia. Jak więc pisze G. Marcel - kondycja człowieka to kondycja pielgrzyma. To kondycja wędrowca."1

Zdobyć w Nowym Roku...

Gdy się powiedziało A.... trzeba powiedzieć B. Tak więc mamy swoje plany na ten rozpoczynający się Nowy Rok. Każdy wedle swoich możliwości, będzie chciał zdobyć kolejny stopień odznak, które udało się już zdobyć, a także rozpocząć zdobywanie kolejnych. Wszak, nigdy nie można spocząć na laurach. Kto się zatrzyma - ten się cofa. Życzymy Wam w rozpoczętym Nowym Roku udanych wędrówek i zdobycia wielu odznak!!! Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć więcej o zdobywaniu odznak PTTK, piszcie na adres e-mail podany w kontakcie.

Do zobaczenia na szlaku!!! Buen Camino!

Michał Pałamarz-Podgórny

1 Krzysztof Przecławski, Turystyka w badaniach naukowych red. R.Winiarski, W.Alejziak, Kraków 2005