poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Ojcowie - dawniej i obecnie...

Jak pisze Stanisław Kawula w publikacji "Wychowanie rodzinne w teorii i praktyce. Rozwój pedagogicznej orientacji familiologicznej" pod redakcją A.W. Janke: "Zdecydowana większość z nas przychodzi na świat, wychowuje się i podlega socjalizacji w rodzinie, pomimo istnienia innych alternatywnych form życia małżeńsko-rodzinnego. Z tego też względu człowiek jest ze swej natury istotą rodzinną. Brak rodziny odczuwany jest jako osamotnienie, wyobcowanie, osierocenie, czy degradacja społeczno-ekonomiczna."
Benjamin Spock w książce "O rodzicielstwie" zwraca uwagę, że wielu ojców może odczuwać niepokój z powodu poczucia braku pewności, że niezbyt wiele czasu poświęcają swoim dzieciom. Okazuje się, że często ojców niepokoi brak pomysłów na wspólną zabawę z dzieckiem. Tymczasem zamiast rozmyślać o tym jak ojciec może bawić się z dzieckiem, znacznie lepiej jest zastanowić się w jaki sposób wciągnąć dziecko w towarzyszenie ojcu w jego zajęciach.
Jak wykazuje w swoich badaniach dr Aldona Małyska z Wydziału Nauk Społecznych UWM - Ważnymi czynnikami, od których zależy bliskość ojca z dzieckiem są typ organizacji rodziny oraz sposób gromadzenia środków do życia. Związek ojca z dzieckiem jest tym bliższy, w im większym stopniu matka uczestniczy w zdobywaniu środków egzystencji dla rodziny. Bliskość ojca i dziecka jest tym większa, im mniej liczna jest rodzina i mniej występuje w niej tendencji poligamicznych oraz im mniej widoczne są wskaźniki patrocentryzmu. Pozycję ojca w rodzinie warunkują także czynniki społeczne i postęp naukowo-techniczny. Natomiast tym, co utrudnia ojcu pełnienie jego roli jest brak znajomości realiów świata, w którym obraca się dziecko (M.W. Poznańska 2004, s. 806).
Władza w rodzinie pochodzenia (105 badanych) badanych skupiona była przede wszystkim w rękach matek (41,1%). Kolejna grupa wskazań odnosiła się do sytuacji, gdy oboje rodzice podejmowali decyzję w ważniejszych sprawach rodzinnych (32,7%). Natomiast rodzin, w których najważniejsze było zdanie ojca wskazać można już znacznie mniej, a mianowicie tak opisywało wewnątrzrodzinne relacje 19,6% badanych. Dwie osoby opisały władzę w rodzinie jako należącą do rodziców i dzieci. Po jednej osobie spośród badanych przywoływało babcię, która „po odejściu ojca była faktyczną głową rodziny” oraz śmierć ojca w ich wczesnym dzieciństwie, co nie pozwoliło na określenie stosunków łączących rodziców (po 0,9%).
Badani charakteryzując swoje relacje małżeńskie (65 kobiet i 37 mężczyzn) wskazywali przede wszystkim, na to, że władza w ich rodzinie jest sprawowana przez oboje małżonków (28 mężczyzn i 42 kobiety). W przypadku badanych kobiet częściej (8 osób), niż w przypadku mężczyzn (1 osoba) pojawiało się wskazanie na współuczestniczenie we władzy rodzinnej także dzieci. Pozostałe osoby podkreślały własną decyzyjność (7 mężczyzn i 12 kobiet), bądź decyzyjność współmałżonka (1 mężczyzna i 3 kobiety).
Relacje panujące pomiędzy rodzicami określane były przez badanych w pięciu zaproponowanych im kategoriach odpowiedzi. Rozkład wskazań pojawiających się wśród respondentów przedstawiał się następująco: jako przeciętnie udane pożycie swoich rodziców określiło 26,2%, zbliżony odsetek wskazań pojawił się w odniesieniu do wyboru kategorii określającej związek małżeński rodziców jako raczej udany (24,3%). Kolejna grupa (19,6%) przy opisie wykorzystała kategorię „udane”. Kilkanaście osób określiło małżeństwo swoich ojca i matki jako „raczej nieudane” (11,2%) oraz „zdecydowanie nieudane” (16,8%). Pozostałe osoby podkreśliły, że nie są w stanie opisać relacji łączących ich rodziców, ze względu na zbyt szybki rozkład ich współżycia małżeńskiego, bądź stosunkowo wczesną śmierć rodzica. Jak można dostrzec badani w większości stosunki łączące ich rodziców opisywali przy użyciu określeń wskazujących na ich prawidłowy przebieg. Natomiast średnio co czwarty badany określał związki małżeńskie swoich rodziców jako nieudane. Małżeństwo swoich rodziców badani znacznie częściej określali jako udane, gdy problem uzależnienia od alkoholu w ich domu nie występował. Z kolei kategorie opisujące relacje rodziców jako nieudane częściej pojawiały, się gdy zjawisko to „trawiło” rodzinę. Zależność tych zmiennych okazała się istotna statystycznie (χ2= 64,368 df = 10 p.< 0,000). W rodzinach pochodzenia problem ten dotyczył przede wszystkim uzależnienia od alkoholu. Na jego występowanie wskazała ponad blisko jedna-trzecia badanych (30,8%). Jednak znacznie częściej (68,3%) badani odpowiadali, że problem ten w ich rodzinnym domu nie występował. Uzależnienia dotyczyły przede wszystkim ojców, rzadziej obojga rodziców, rodzeństwa i dziadków. Większość badanych osób nie udzieliła odpowiedzi na to pytanie, bądź określiła, że nie dotyczy ich ono.
Uzależnienia w rodzinie oddziaływały także na to, kto sprawował w niej władzę. W przypadku rodzin, których problem ten nie występował władza należała i sprawowana była przez oboje rodziców. W rodzinach z problemem alkoholowym (który dotyczył  przede wszystkim ojców) najważniejsze decyzje podejmowała matka. Częściej także ojcowie decydowali o losach rodziny, gdy problem uzależnienia od alkoholu w ich przypadku nie miał miejsca. Pomiędzy tymi dwoma zmiennymi występowała istotna statystycznie zależność (χ2= 67,591 df=12 p. < 0,000).
Dla porównania uzależnienia w rodzinie prokreacji osób badanych występują stosunkowo rzadko. Wśród badanych mężczyzn zaledwie dwie osoby wskazały na ten problem. Z kolei wśród kobiet siedem. W takiej sytuacji przede wszystkim siebie wskazywały jako osobę borykającą się z problemem uzależnienia od nikotyny.
Badani opisując swoje małżeństwo w większości sklasyfikowali je jako udane i raczej udane. Tak było w przypadku 35 mężczyzn i 51 kobiet. Pozostałe jednostkowe przypadki w grupie kobiet określały relacje łączące je z mężami jako przeciętnie udane (7 osób), raczej nieudane (4 osoby) i zdecydowanie nieudane (5 osoby). Natomiast wśród mężczyzn swoje małżeństwo w kategoriach przeciętnie udanego opisały 3 osoby, zaś nieudanego tylko 1 osoba.
Uczestnictwo w kulturze badani określali zazwyczaj jako częste, ale przede wszystkim dzięki szkole (31,8%). Inni odpowiadali, że w koncertach, seansach filmowych, czy teatralnych itp. uczestniczyli wspólnie z obojgiem rodziców (14%), rodzeństwem (10,3%), samodzielnie (7,51%), przede wszystkim z matką (5,6%). Pozostali wskazywali na ojców (2,5%), dziadków oraz kolegów i koleżanki (po 1,9%). Blisko jedna-piąta respondentów, biorąc pod uwagę czas, gdy przebywała w domu swoich rodziców (lata szkolne) uczestniczyła w kulturze rzadko (19,6%), bądź wcale (3,7%).
Badani mężczyźni i kobiety określając częstotliwość uczestnictwa ich dziecka w kulturze, wskazywali, że ma ono miejsce często wspólnie z obojgiem rodziców. Największa jednak grupa ojców i matek wskazała, że ich dziecko jest zbyt małe, stąd nie mogli się do tej kwestii ustosunkować.
Większość ojców – czytamy w literaturze – przyznaje, że nie potrafi pogodzić obowiązków rodzinnych, zawodowych i wychowawczych, czują się przytoczeni wymogami kariery zawodowej, swą nieumiejętnością postępowania z dziećmi, konfliktami z żoną i problemami, jakie mają sami ze sobą, dlatego wielu z nich uchyla się od pełnienia roli ojca (M.W. Poznańska 2004, s. 806).
Odpowiedzi udzielane przez badanych opisujące jak wiele czasu poświęcali im w dzieciństwie i latach szkolnych ich ojcowie podzielić można na trzy umowne grupy. Do pierwszej z nich należą ci ojcowie, którzy w ocenie swych dzieci przebywali z nimi, korzystając z określeń respondentów zbyt rzadkowcalezdecydowanie za małosporadycznie, albo ojciec ograniczał się do zarabiania pieniędzy, reszta była na głowie mamy (32 osoby). Drugą grupę tworzą ojcowie poświęcający swoim dzieciom bardzo dużo czasu, a w każdym razie wystarczająco dużo (9 osób). Tutaj wskazać można również ojców, którzy do pewnego wieku dziecka na przykład 10-12 lat poświęcali mu dużo czasu a potem coraz mniej (12 osób). Badani określali obecność swoich ojców jako bardzo rzadką: „może 24 godziny w ciągu 30 lat”, „kilka godzin w tygodniu”, „nie pamiętam takich chwil”, ale także częstą: „tata opiekował się mną na zmianę z mamą, gdy byłam mała”, „tata był zawsze obecny w moim życiu, choć nasze relacje nie były zbyt wylewne”, „tata był zawsze, gdy tego potrzebowałam”, „w zależności od moich potrzeb”, „wciąż jest niezastąpiony”, „dość dużo, więcej niż matka”, dużo, pomimo tego, że bardzo wiele pracował. Doceniłam to niestety dopiero po jego śmierci”, „ciężko pracował, ale nigdy nie odmówił mi, gdy go potrzebowałam”. Trzecią grupę tworzą ojcowie, którzy przebywali ze swoimi dziećmi kilka godzin dziennie (2-4 godzin – 9 osób oraz 6-8 godzin – 3 osoby), średnio po jedną godzinę w ciągu dnia (10 osób), popołudniami po pracy (3 osoby). W wielu przypadkach, zwłaszcza ojców z grupy trzeciej ale także tych, którzy kontakt ze swoimi ojcami mieli głównie w weekendy i wakacje, badani uzasadniali ich ograniczony czas ciężką, zmianową pracą zawodową.
Opisując czas poświęcany tylko dziecku, badani mężczyźni wskazywali na dużą wolę utrzymywania możliwie najbardziej zaangażowanych i intensywnych kontaktów. Największym ograniczeniem w ich przypadku, jednocześnie niemożliwym do przezwyciężenia jest praca zawodowa, wykonywana w systemie zmianowym, bądź wyjazdowa.  Przeciętnie ojcowie poświęcają swoim dzieciom kilka godzin dziennie, od 1 do 6 (8 badanych). Niektórzy bardzo mało, z powodu rozwodu i zamieszkiwania dziecka w innym, odległym mieście (2 osoby). W przewadze jednak badani chętnie przebywają ze swoimi dziećmi (14 osób). Tłumaczą to tak: „osiem godzin dziennie, bo lubię i praca mi na to pozwala”, „dużo, bo dziecko jest najważniejsze”, „maksymalnie ile mogę”, „cały czas po pracy, bo żona pracuje popołudniami”. Badane kobiety także wskazywały na pracę jako poważne utrudnienie we wzajemnych kontaktach ich partnerów z dzieckiem. Kilkanaście kobiet zaznaczyło, że ich mężowie poświęcają swoim dzieciom dużo czasu. Niestety porównywalna liczba badanych podkreśliła, że tego czasu swoim dzieciom ich mężowie poświęcają niewiele. Kolejną grupą są mężczyźni, którzy spędzają ze swymi dziećmi kilka godzin dziennie (od 1 do 3 godzin).
Porównując ze sobą dwie grupy ojców, trudno wskazać pomiędzy nimi jakieś zasadnicze różnice. W obu przypadkach mamy do czynienia z ojcami zaangażowanymi i obecnymi oraz takimi, którzy w życiu swych dzieci są nieobecni. Analogicznie wyjaśnieniem bardzo często okazywała się praca zawodowa. Niestety ojcostwo staje się w wielu przypadkach luksusem ekonomicznym i czasowym, na który nie każdego stać (D. Kornas-Biela 2001, s. 176).
Badania przeprowadzono w grudniu 2009 oraz styczniu 2010 roku metodą sondażu diagnostycznego. W badaniach wzięło udział 107 osób. Sondaż opierał się na zestawieniu stanowiska badanych w samoopisie – w przypadku mężczyzn oraz opisie męża – w przypadku kobiet, z opisem własnego ojca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz